wtorek, 2 lipca 2013

Rozdział 5

*Z perspektywy Vicki*
Naiwność ludzi mnie przeraża czy mój chłopak i przyjaciele naprawdę sądzą że ta głupia klinika pomoże mi wyjść z depresji ? Przecież to jest niemożliwe. Już zawsze będę chora i nikt nie jest w stanie mi pomóc. No ale skoro tutaj już jestem,to przynajmniej odpocznę od ciągłych pytań "dlaczego? jak to się stało? " to jest naprawdę denerwujące. Przydzielono mi pokój z dziewczyną w moim wieku, weszłam nie pewnie do pomieszczenia rozglądając się dookoła było dość miło ale oczywiście bez luksusów do których już trochę jestem przyzwyczajona. Dwa łóżka najtańsze do tego obok półka nocna i jedna wielka szafa na dwie osoby, ściany w kolorze zielonym pewnie dlatego że kolor zielony ma uspokajać w co jakoś nie wierzę, ale niech będzie. Jedno okno na bocznej ścianie, trochę jak w psychiatryku się czuję. Rudowłosa dziewczyna spoglądała na mnie niepewnie czułam się lekko niezręcznie nie wiedziałam czy mam się przedstawić czy ją po prostu zignorować, moja głowa podpowiadała mi że wypadałoby się przywitać i przedstawić w końcu tego wymaga kultura.
-Cześć jestem Vicki. A Ty jak masz na imię? -Zapytała cichutko z lekkim uśmiechem na twarzy, dziewczyna również się uśmiechnęła.
-Jestem Isabelle.Miło mi-Odpowiedziała i podała mi rękę. I tak wyglądała cała nasza rozmowa. Usiadłam na swoim łóżku i zaczęłam się wypakowywać. Po jakiejś godzinie byłam już zadomowiona. Położyłam się na łóżku i do uszu włożyłam słuchawki puszczając muzykę tak aby słyszeć wszystko dookoła. Isabelle siedziała ciągle wpatrując się w okno już chyba tak od godziny. Dziewczyna również jest w ciąży z tego co wiem, to jest pewne w końcu klinika  zajmuje się tylko kobietami w ciąży , ale tak samo jak mi brzuszek jeszcze jej nie urósł.
-Więc ile masz lat? -Zapytała w pewnym momencie Isabelle spoglądając, delikatnie na mnie.
-Mam 17 lat a ty?
-Ja również. Widzę że nie tylko ja zostanę tak wczesną matką.
-No tak, nie jesteś sama. Tak właściwie dlaczego tutaj jesteś? -zapytałam zaciekawiona historią dziewczyny.
-Mój chłopak gdy dowiedział się że będziemy rodzicami, zostawił mnie. Nie dałam sobie z tą myślą rady i popadłam w depresję, zamknęłam się w pokoju na dwa tygodnie aż w końcu moja najlepsza przyjaciółka i jej mama zdecydowały pomóc mi się, nie mogły już znieść widoku mojej marności. No i jestem tutaj. A z tobą co?
-A co z twoimi rodzicami? Oni nie chcieli ci pomóc?
-Hmm..zapewne gdyby żyli pomogli by mi, no ale niestety nie ma ich tutaj. Zapytam po raz drugi co Ciebie tutaj sprowadza?
-Gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży bałam się że mój chłopak mnie zostawi, wiedziałam że kariera jest dla niego ważna i na pewno nie ma zamiaru jej rzucić szczególnie dla dziecka. Popadłam w depresję w przeciągu kilku godzin, zamknęłam się w sobie czułam że mój chłopak staje mi się obcy. Wszyscy dookoła zapewniali mnie że Justin chce tego dziecka, że jest w stanie rzucić dla rodziny karierę i zająć się nami najlepiej jak tylko potrafi. Chłopak powtarzał mi ciągle że ja i dziecko jesteśmy najważniejsi w jego życiu jednak ja nadal nie potrafię w to uwierzyć. Tylko gdy dziecko się narodzi chłopak pewnie zniknie z naszego życia. Poprzedzam zaraz twoje pytanie moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam roczek, wychowałam się w domu dziecka a gdy dwa lata temu poznałam Justina zamieszkałam wraz z nim i jego matką. -opowiedziałam a na moim policzku pokazała się pojedyncza łza, Isabelle podeszła do mojego łóżka na którym lekko usiało z boku i przytuliła mnie do siebie. Właściwie opowiadam wszystko co mi się przydarzyło nie znanej mi osobie ale czuję że mogę jej zaufać. Po kilku minutach siedzenia w uścisku do pokoju weszła pielęgniarka.
-Cześć dziewczyny,za 15 minut na dole odbędzie się spotkanie depresantek na którym każdy podzieli się swoją historią, do zobaczenia na dole.

*Z perspektywy Justina*
Wróciłem do domu przepełnionego pustką i ciszą. Caitlin i Christian pojechali do siebie, więc zostałem sam w tym dużym domu. Kiedyś towarzyszyła mi tutaj Vicki, pamiętam dokładnie dzień w którym się tutaj przeprowadziła. Weszła niepewnym krokiem rozglądając się z wielkim uśmiechem na twarzy po kolei chodziła od jednego pokoju do drugiego i oglądała wszystko bardzo dokładnie, nie była przyzwyczajona do takich luksusów bo wychowała się w domu dziecka. Kiedy weszliśmy do kuchni i moja dziewczyna zauważyła mamę lekko się zarumieniła i grzecznie przywitała rodzicielkę. Pamiętam że od razu wdały się do rozmowy i bardzo dobrze się dogadywały, można powiedzieć że nawet się zaprzyjaźniły. Moje oczy były pełne łez, nie wiedziałem co mam z sobą zrobić. Wziąłem do ręki telefon, usiadłem na kanapie i wykręciłem numer mamy.
-Cześć synku, co tam u was słychać dzieciaki? -zapytała radosnym tonem rodzicielka.
-Cześć mamuś,kiedy wracasz?
-Co się stało synku? Czy ty płaczesz? Dopiero za tydzień a dlaczego pytasz?
-Mam proszę cię wracaj jak najszybciej potrzebuję cię teraz jak nikogo innego. -Powiedziałem cały zapłakany, wiem nie wypada trochę że chłopak tak beczy ale niestety emocje wzięły nade mną górę. Rozłączyłem się. Miałem nadzieje że matka zrobi wszystko aby jak najszybciej do mnie przyjechać. W czasie kiedy nie wiedziałem co z sobą zrobić poszedłem do barku i wyjąłem z niego whisky którego po pół godzinie już nie było. Bylem wstawiony, lecz nawet to nie pomogło w głowie nadal miałem całą tą sytuację. Byłem tak wyczerpany i pijany że postanowiłem iść do swojego pokoju się przespać, jednak schody sprawiły mi większą trudność niż się spodziewałem, wywróciłem się i tak zasnąłem.
-Justin,Justin-poczułem czyjąś rękę na moim policzku. Przebudziłem się, ale chwila chwila czy ja spałem na schodach? A no tak upiłem się tak że nie byłem w stanie nawet dojść do swojego pokoju więc zdrzemnąłem się na schodach. Zauważyłem wkurzoną twarz matki.
-Cześć mamo-powiedziałem cicho.
-Justin co tutaj do cholery się dzieje ! Dzwonisz do mnie zapłakany że mam wracać nie tłumacząc mi z jakiego powodu, a kiedy wracam w domu zastaję Ciebie pijanego i w dodatku śpiącego na schodach, a Vicki nie ma w całym domu! Wytłumaczysz mi w końcu co się stało? I wstawaj z tych schodów. - No tak mogłem się spodziewać że zostanę skrzyczany z góry na dół, ale nie dziwię się kobiecie. Pozbierałem  się z miejsca na którym spałem i usiadłem na kanapie prosząc matkę aby mi mleko przyniosła. Po kilki minutach kobieta usiadła obok mnie i patrzała na mnie pytająco. Po paru łykach mleka zacząłem jej wszystko tłumaczyć, nie mogła w to uwierzyć, patrzyła na mnie jak na jakiegoś kosmitę. Kiedy skończyłem nie odezwała się po prostu przytuliła mnie mocno a po chwili wyszeptała do ucha "Już dobrze synuś, jestem przy tobie i przejdziemy przez to razem Ja,Ty i Vicki"

___
KOMENTUJCIE ! JUTRO NOWY ROZDZIAŁ POZDRAWIAM ;*

2 komentarze:

  1. Awwwwww. Kocham ten rozdzial. Fajna nowa postac//Isabelle

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak najszybciej następny xd Twój blog jest świetny c(*.*c)

    OdpowiedzUsuń